tag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post4891050482022455692..comments2023-12-15T00:00:32.843+01:00Comments on Adwokat Na Obcasach: Nowelizacja 500 + (będzie bubel?).Elżbieta Banslebenhttp://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-37661481491378792482016-07-23T16:33:43.575+02:002016-07-23T16:33:43.575+02:00Dziękuję za miłe słowa. Obserwujemy, jak praktyka ...Dziękuję za miłe słowa. Obserwujemy, jak praktyka mierzy się z tematem obecnie. Różnorako ;-). Przyjdzie z pewnością czas na uspokojenie i jednomyślność orzecznictwa. Pozdrawiam!Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-57289830250176341892016-07-20T14:15:52.746+02:002016-07-20T14:15:52.746+02:00Tak to niestety będzie wyglądało zanim (o ile) uda...Tak to niestety będzie wyglądało zanim (o ile) uda się to wszystko udoskonalić i dopasować do każdej sytuacji. Dobrze, że są prawnicy tacy jak Pani, którzy pozwalają otoczeniu na zrozumienie pewnych sytuacji :-)Marekhttp://kancelaria-cognitor.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-11223839809049345342016-04-26T17:10:19.483+02:002016-04-26T17:10:19.483+02:00Tak, chętnie mogę to wyjaśnić. Nowelizacja ma zost...Tak, chętnie mogę to wyjaśnić. Nowelizacja ma zostać wprowadzona w związku z błędną interpretacją, zupełnie sprzeczną z zasadami myślenia wykształconego prawnika-praktyka, obecnej ustawy. Interpretacją istniejących ustaw, w celu ich praktycznego stosowania, zajmują się właśnie m.in. adwokaci (właściwie, to zajmują się nią sądy, ale adwokaci przedstawiają sądom swoje stanowiska, starając się, aby sądy interpretując brały właśnie pod uwagę konkretny punkt widzenia). Ponieważ jeszcze do nowelizacji nie doszło, przedstawiam tu taki właśnie "punkt widzenia" - czyli robię mniej więcej to samo, co robiłabym w sądzie. Liczyłabym na to, że przeczytają to ludzie, którzy nie zgodzą się na nowelizację. Zaś krytykowanie samej ustawy, zwłaszcza zaś aksjologii, jaka za nią stoi, wykracza poza taką dyskusję, zwłaszcza, że byłaby to krytyka dla krytyki, bez żadnego rezultatu czy potencjalnego celu i nie miałaby wiele wspólnego z prawem.Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-37808426262485986182016-04-26T09:40:56.806+02:002016-04-26T09:40:56.806+02:00Możesz napisać ze swojego punktu widzenia dlaczego...Możesz napisać ze swojego punktu widzenia dlaczego dyskusja na temat nowelizacji nie przekracza a na temat samej ustawy przekracza ramy bloga? Oczywiście poza tym, że jesteś jego autorką i te ramy wyznaczasz ale jest spora szansa, że pozostaniesz również jego czytelniczką jeśli masz problem z dyskutowaniem na tematy niewątpliwie zbieżne z treścią.<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-38383208662486444592016-04-25T22:57:27.531+02:002016-04-25T22:57:27.531+02:00Doskonale rozumiem emocje, jakie towarzyszą realiz...Doskonale rozumiem emocje, jakie towarzyszą realizacji omawianej ustawy. Zgoda, że pytania przez Ciebie stawiane, mogą same cisnąć się na usta. Nie chciałabym jednak wchodzić w dyskusję, czy ustawa jest sprawiedliwa czy nie, bo przekracza to ramy (i cel) niniejszego bloga. Na temat rozwiązań politycznych, trzeba z politykami toczyć dyskusje ;-) Ja jedynie zwracam uwagę, że z punktu widzenia prawa wprowadzenie nowelizacji wprowadzi kolejne, zupełnie niepotrzebne niesprawiedliwości. Pozdrawiam!Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-54135184485206665592016-04-25T10:34:56.015+02:002016-04-25T10:34:56.015+02:00Dopiero od 2 dzieci rodzina zaczyna mieć pozytywny...Dopiero od 2 dzieci rodzina zaczyna mieć pozytywny (choć "pozytywny" to tak naprawdę "neutralny") wpływ na przyrost naturalny w kraju. I to chyba jasne, że więcej wydatków ma rodzina z 2 dzieci, niż z 1 dzieckiem? A pieniądze dostają rodzice na dzieci, nie dzieci, pisanie o tym, że "pierwszemu dziecku jest przykro" to jakiś kompletny absurd, naprawdę. <br /><br />Naprawdę to jakiś fakt bezsporny, że większe wydatki ma rodzina z dwójką dzieci niż z jednym? Zapewne o 500 zł właśnie? A rodzina z trójką ma tych wydatków więcej o 1000? Natomiast z czwórką o 1500? <br /><br />Kto to wyliczył?<br /><br /><br />To takie oczywiste, że więcej wydatków oznacza bardziej uzasadnioną potrzebę wsparcia???? Niejedna rodzina z dwójką czy trójką dzieci ma mniejsze wydatki niż rodzina z jednym.<br /><br /><br />Jedni moi znajomi wydają po 3000 zł na dziecko miesięcznie, mają trójkę. Inni wydają 500 zł na jedno, mają jedno. Wydają tyle bo niewiele więcej zostaje im po opłaceniu rachunków na życie. Rzeczywiście mają małe wydatki więc nie potrzebują wsparcia. Ci pierwsi mają duże wydatki i im się przyda. Nie pogardzą, na pewno uda się je wydać, albo odłożyć na studia, względnie wziąć kredyt na mieszkanie i niech się spłaca.<br /><br />Niestety w większości rodzin to kwestia podstawowych potrzeb. I niestety z ustawy wynika, że samotna matka pracująca na kasie w supermarkecie będzie finansowała egzotyczne wakacje czy tenisa bliźniaków sąsiadów ze swoich podatków. Czy ona ma mniejsze wydatki na dziecko. Oczywiście, że tak! Bo skąd miałaby wziąć na większe wydatki? <br /><br /><br />Wkurzają mnie brednie wypisywane jako argumenty. Nie jestem utopistką. Wiele niesprawiedliwości musimy akceptować, bo na razie nie potrafimy znaleźć społecznego poparcia dla ich naprawienia lub choćby zmniejszenia. Ale ludziom należy się sensowna argumentacja. Tymczasem zachowujemy się jak bezmózgi tłum, który pozwala sobą manipulować i to za pomocą bardzo długiego kija i nadgryzionej marchewki.<br /><br />Anna<br /><br />Najgorsze jest to, że ustawodawca sam nie potrafi nazwać i uzasadnić własnej intencji. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-31913988048846082042016-04-25T10:02:19.250+02:002016-04-25T10:02:19.250+02:00Doskonale rozumiem. Ja też nie chciałabym upolityc...Doskonale rozumiem. Ja też nie chciałabym upolityczniać dyskusji. Tu oczywiście chodzi o politykę i trudno traktować tę ustawę w oderwaniu od niej. Mityczny ustawodawca to niestety bardzo realny obecny rząd. Ale też nie chciałabym by to zabrzmiało jak PeOwska demagogia. Wręcz przeciwnie. Szczerze życzyłabym sobie by interes polityczny miał jak najmniejszy wpływ na nasze życie. <br /><br />AnnaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-10794463269874674632016-04-24T13:04:50.850+02:002016-04-24T13:04:50.850+02:00:-) Posługując się tymi nieco przerysowanymi przyk...:-) Posługując się tymi nieco przerysowanymi przykładami a artykułu, to Andżelika czuje się poszkodowana. Ona tylko obserwuje dzieci z rodziny obok i widzi, że żyją ponad stan - ich ojciec musi płacić w całości na wszystkie potrzeby, a one i tak dostają jeszcze po 500 zł. Andżelika jest wobec tego zdania, że to jednak nie pomoc dla rodziny wielodzietnej (w takim przypadku Janowi obniżono by alimenty), jak próbowano jej tłumaczyć, tylko dla konkretnych dzieci.Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-26484186452675387852016-04-24T11:26:06.600+02:002016-04-24T11:26:06.600+02:00Ja się całkowicie zgadzam z tym, że nowelizacja ni...Ja się całkowicie zgadzam z tym, że nowelizacja nie powinna wejść w życie, dyskutuję tu tylko z argumentem o pierwszym, poszkodowanym dziecku. To prawda, że nie Jan dostanie pieniądze, ale też nie dzieci, tylko matka na dzieci. Zakładanie, że matka da drugiemu dziecku więcej niż pierwszemu to demagogia na potrzeby udowodnienia określonej tezy.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-57544449830631591302016-04-23T22:20:47.278+02:002016-04-23T22:20:47.278+02:00Zgoda, w przypadku jednak, gdyby doszło do noweliz...Zgoda, w przypadku jednak, gdyby doszło do nowelizacji w proponowanej formie, to już nie tak do końca absurd, moim zdaniem. Pozostając w konwencji przykładu - Jan nic nie uzyska, choć to on ponosi finansowo największe koszty. Czyli wychodziłoby na to, że jednak pieniądze miałyby otrzymać dzieci ;-)Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-41523684944723654912016-04-23T21:49:28.470+02:002016-04-23T21:49:28.470+02:00Dopiero od 2 dzieci rodzina zaczyna mieć pozytywny...Dopiero od 2 dzieci rodzina zaczyna mieć pozytywny (choć "pozytywny" to tak naprawdę "neutralny") wpływ na przyrost naturalny w kraju. I to chyba jasne, że więcej wydatków ma rodzina z 2 dzieci, niż z 1 dzieckiem? A pieniądze dostają rodzice na dzieci, nie dzieci, pisanie o tym, że "pierwszemu dziecku jest przykro" to jakiś kompletny absurd, naprawdę. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-29331318574044087002016-04-23T20:45:43.143+02:002016-04-23T20:45:43.143+02:00Dziękuję za dogłębna analizę i rzeczowy komentarz....Dziękuję za dogłębna analizę i rzeczowy komentarz. Przykłady w tekście są specjalnie z "górnej półki" - ponieważ w przypadku, gdy zasądzone alimenty nie wystarczają na realizację potrzeb dziecka (jak w opisywanym przez Ciebie środowisku) - ich wysokość nie powinna ulec zmianie (być obniżana) ze względu na świadczenie 500+. Chodzi mi tu wyłącznie o wyjaśnienie, że nie ma żadnej potrzeby wprowadzania przepisu, który miałby zabraniać uwzględniania tych 500 zł w ustalonym obowiązku alimentacyjnym. Taki przepis będzie bardzo szkodliwy po prostu. Co do pozostałych spraw - nie chciałabym upolityczniać dyskusji ;-) bardzo pozdrawiam!Elżbieta Banslebenhttps://www.blogger.com/profile/04426281961158571477noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4035282582791370718.post-76826077820021959102016-04-23T20:28:50.483+02:002016-04-23T20:28:50.483+02:00Fajny artykuł, ciekawe wyliczenia i analiza. Osobi...Fajny artykuł, ciekawe wyliczenia i analiza. Osobiście mam jednak inne spostrzeżenia a to zapewne dlatego, że znane mi jest bardziej środowisko, w którym żadne dziecko nie ma świadczenia w takiej wysokości, ponieważ niewiele więcej lub tyle zarabiają ojcowie. <br />W tym kontekście to faktycznie lepiej, żeby sądy już w tych bida alimentach dodatkowo nie grzebały. <br />Inne też mam spostrzeżenia co do samej ustawy. Po pierwsze odmiennie uważam, że jak to ujęłaś, rozdawanie pieniędzy" jest bardzo wskazane. Aktywnie działam na rzecz gwarantowanego dochodu bezwarunkowego. A inne formy pomocy, o których piszesz uważam wówczas za ewentualnie dodatkowe w wyjątkowych sytuacjach zależnie od wysokości dochodu podstawowego lub zbędne gdyby był w sensownej wysokości. Pomoc społeczna w formie, takiej w jakiej jest uważam przyczynia się do zwiększania wykluczenia społecznego. <br />Dokładnie odwrotne poglądy mam również na 500+. Jako element pozytywny tego pomysłu uważam jedynie fakt, że wreszcie ludzie zrozumieją, że budżet nie zawali się ani nikt nie odczuje bycia płatnikiem w kontrze do bycia beneficjentem pomocy powszechnej, bezwarunkowej. O czym jeszcze niedawno wszyscy byli przekonani a szczególnie liberalni ekonomiści. (Przypomnijmy sobie jak zbolałą minę miały były premier w trakcie medialnego okpiwania narodu, w sprawie zasiłków opiekuńczych, gdy matki z niepełnosprawnymi dziećmi koczowały w Sejmie, premier kupował publisię troską o finanse Państwa). Zatem w tym kontekście 500+ może zrobić sporo dobrego. Co do intencji to już niestety ja nie potrafię się dopatrzeć żadnej innej niż realizacji nośnego hasła z kampanii wyborczej, najmniejszym możliwym kosztem. Gdyby dano rzeczywiście rodzinom wielodzietnym czyli dopiero na 3 dziecko, to miałoby się nijak to hasła z kampanii a zbyt duży obszar elektoratu byłby się obraził. Na każde to jednak koszt zbyt duży. Gdyby kazać udowadniać dochód gubiłby się kontekst powszechności plus koszty organizacji i tu znów za duże koszty. Znaleziono więc kompromis, który gdyby został umiejętnie nazwany może by tak nie doskwierał tymczasem pozostały mgliste wyjaśnienia, niejasne intencje a właściwie jasne tylko dlaczego mają je rozumieć dzieci? W mojej ocenie po zasłyszeniu jak one same to odbierają, zapewne dzięki mediom i rodzicom, widzę, że one czują w tym jawną niesprawiedliwość. Dzieci podzielone na lepsze i gorsze, bliźniaki licytujące się które urodziło się pierwsze tak jakby miały inne żołądki i inne potrzeby.I dokładnie tak zostały potraktowane. Wsparcie rodzinie potrzebne jest w Polsce bardzo. Niesprawiedliwość będzie zawsze. Państwo nie poradzi nic na to, jak bardzo mają one nierówne szanse, jak mocno ich przyszłość zależy od tego ile zarabiają ich rodzice. I dodatkowo dostają od Państwa sygnał, że są gorsze jeszcze z tego powodu, że są jedynakami, pierwszymi dziećmi w rodzinie lub dziećmi drugimi, których rodzeństwo skończyło lat 18 (jakby to sprawiało, że już nie kosztują). Dla mnie to najbardziej perfidne działanie władzy w ostatnich latach. Większość ludzi i tak jest zadowolonych, bo większość jakieś wsparcie otrzymała. Ale niechby każdy rozumiał, że to tylko mechanizm polityczny nic więcej. I gdyby chodziło o dzieci, dostałyby mniej ale wszystkie. Gdyby chodziło o wsparcie rodzin wielodzietnych, nie tyczyłoby się to rodzin z dwojgiem dzieci albo nie kreowało kwiatków jak w przykładach z artykułu. A gdyby chodziło o przyrost demograficzny to wsparcie powinno być raczej skierowane do rodzin bezdzietnych i singli, bo to tu jest potencjał prokreacyjny.<br />Więc to tylko : nośne hasło, na którym wygrali wybory, potem pozorne wywiązanie z wyborczej obietnicy i grunt pod kolejne hasło wyborcze jacy to są słowni... <br /><br />Anonymousnoreply@blogger.com